Golonko gotowane czy pieczone, które bardziej lubicie? U mnie zdecydowanie te pieczone z chrupiącą skórką i trochę mniejszą zawartością tłuszczyku, który jeszcze się wytopi w piekarniku. Golonki pieczone trzeba trochę dłużej przygotowywać bo dochodzi czas pieczenia ale uważam, że warto. Czyż te golonki nie wyglądają pięknie? Aż ślinka leci.
2 duże golonki tylne z kością (u mnie jedna około 1,3 kg)
5 listków laurowych
7-8 kulek ziela angielskiego
2 łyżki soli morskiej
woda
Marynata:
0,5 l wywaru z golonek
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki sosu worcester
1 łyżka soli czosnkowej
0,5 łyżeczki pieprzu
1 łyżeczka słodkiej papryki
1/4 łyżeczki ostrej papryki
Przygotowanie: Golonki oczyścić, umyć, włożyć do garnka i całe zalać wodą. Dodać listki laurowe, ziele angielskie i gotować na niewielkim ogniu i pod przykryciem 1 godzinę. Zdjąć z ognia pozostawić w wywarze i odłożyć do ostudzenia. Golonki wyjąć i ponacinać z wierzchu. Odlać 0,5 l wywaru dodać wszystkie przyprawy i wymieszać. Golonki natrzeć z wszystkich stron marynatą. Przełożyć na blaszkę i wlać resztę marynaty. Włożyć do nagrzanego piekarnika na 200 stopni. Piec około 1,5 godziny, aż golonki się ładnie zrumienią. Często polewając golonki marynatą z blaszki. Najlepiej smakują z zasmażaną kapustą, musztardą, pieczywem i do tego kufel jasnego piwa.
Wszystkim znajomym tym bliższym i tym dalszym oraz wszystkim moim czytelnikom życzę. Niech te Święta, tak wspaniałe, będą całe jakby z bajek, Niechaj gwiazdka z nieba leci. niech Mikołaj tuli dzieci, biały puch niech z góry spada, niechaj piesek w nocy gada. Niech choinka pachnie pięknie, no i radość będzie wszędzie.
Kruche babeczki z malinowym nadzieniem i mlecznym kremem. Normalnie miód malina i poezja smaku. Nie powiem brzydko gdzie język ucieka...:). Nic więcej tu zachwalać nie będę, po prostu trzeba je upiec. Do babeczek użyłam nadzienia malinowego Lauretta. Po raz pierwszy miałam okazję go wypróbować i powiem, że jest rewelacyjne. Zawartość malin 60%, rewelacyjny smak, aromat i konsystencja.
Przygotowanie: Ciasto kruche: Wszystkie składniki umieścić w misie miksera i zmiksować na jednolite ciasto. Uformować kulkę włożyć do woreczka i schładzać 2-3 godziny w lodówce. Wylepiać małe foremki do babeczek i piec około 12 minut w 180 stopniach. Przed zrobieniem kremu przygotować dodatki do posypania. Morele, żurawinę pokroić w drobną kosteczkę. Migdały zblanszować i obrać ze skórki. Do każdej babeczki wycisnąć niewielką ilość nadzienia malinowego. Krem mleczny: Mleko, masło i cukier waniliowy zagotować. Zdjąć z ognia wsypać cukier puder i mieszać aż się rozpuści. Wsypać mleko w proszku wlać spirytu i ponownie wymieszać. Krem będzie rzadki ale taki ma być, po czasie i w zimnym miejscu stężeje. Jeszcze ciepłym kremem napełniać kruche babeczki najlepiej przy pomocy rękawa cukierniczego. Odłożyć w chłodne miejsce by masa stężała.
Na świątecznych stołach pojawiają się różnego rodzaju potrawy z ryb. Ja polecam Wam zrobić tatar ze śledzi. Jednak by ładnie to wyglądało zróbcie go warstwowo. Wymieszane składniki już tak ładnie się nie prezentują. Chociaż w obu propozycjach smakują tak samo. Mój tatar przygotowany z płatów marynowanych bo niestety, ale nie lubimy matiasów.
Przygotowanie: Wszystko kroimy w bardzo drobną kostkę. Staramy się by wszystkie składniki miały jednakową wielkość. W pierwszej kolejności kroimy płaty dodajemy musztardę, olej i mieszamy. Przy pomocy obręczy układamy warstwami płaty marynowane, ogórki, cebula, borowiki, jajko. Lekko dociskamy każdą warstwę. Delikatnie zdejmujemy obręcz i tatar gotowy. Porcja na 2 tatary o średnicy 5 cm.
No to mam dla was kolejny przepis z kokosem. Tym razem kuleczki raffaello z wafelkami i w środku z migdałem. Jak do tej pory najbardziej przypominają mi w smaku te, które można kupić w sklepie.
Przygotowanie: Kremówkę podgrzać ale nie gotować. Dodać połamaną na mniejsze kawałki czekoladę i mieszać do rozpuszczenia. Ostudzić. Do naczynia przełożyć mascarpone, wlać zimną kremówkę, likier kokosowy i wymieszać. Wsypać wiórki kokosowe i rozdrobnione w blenderze wafelki. Ponownie wymieszać i odłożyć na noc do lodówki by masa stężała. Migdały wrzucić do gotującej się wody i gotować około 3-4 minuty. Odcedzić, ostudzić i obrać skórki. Z masy kokosowej formować kulki w środku z migdałem. Obtoczyć w kokosie. Przechowywać w zimnym miejscu. Jednak przed spożyciem wyjąć około pół godziny wcześniej do temperatury pokojowej.
Kto zapomniał lub po prostu nie przepada za piernikiem długo dojrzewającym może sobie upiec ten piernik. Jest od razu po upieczeniu mięciutki, puszysty a zarazem lekko wilgotny. Pachnący przyprawą do piernika i aromatyczną kawą. Najlepiej użyć świeżo zmielonej kawy, która ma dużo lepszy aromat i smak. Ja do mojego piernika użyłam kawy świeżo palonej Arabica.
Przygotowanie: Kawę zalać wrzątkiem i odłożyć do ostudzenia. Mąki, sodę, proszek, przyprawę do pierników i kakao przesiać przez sitko. Białka ubić na sztywno z cukrem. Miksując dodawać po jednym żółtku i ubijać do momentu aż masa będzie sztywna jak na biszkopt. Nie przerywając miksowania wolnym strumieniem wlewać olej, następnie płynny miód i na końcu napar z kawy bez fusów. Zmniejszyć obroty miksera na najwolniejsze i wsypywać porcjami suche składniki. Można również wymieszać silikonową łopatką. Formę o wymiarach 24*24 cm wyłożyć na dnie papierem do pieczenia. Przelać ciasto równomiernie rozprowadzić. Włożyć do nagrzanego piekarnika z termoobiegiem na 170 stopni i piec około 60-70 minut. Do tzw suchego patyczka. Jeśli w trakcie pieczenia góra będzie się za mocno przypalać przykryć kawałkiem papieru do pieczenia. Ostudzić. Zimny piernik przekroić na pół uzyskując dwa blaty ciasta. Powidła przełożyć do garnka i mieszając zagotować. Rozsmarować 2/3 gorących powideł przykryć blatem i na wierzchu rozsmarować resztę powideł. Odłożyć do ostudzenia. W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę z kremówką. Przełożyć do worka cukierniczego z końcówką z małą dziurką i polewać ciasto tworząc dekoracyjną kratkę.
Szczerze to jakoś nie bardzo lubię te pierniczki, które po upieczeniu robią się twarde jak kamień i trzeba je trzymać w puszkach. A i tak nie zawsze zmiękną tak jak bym oczekiwała. Może i miałam złe przepisy nie wiem. Zdecydowanie wolę te, które po upieczeniu są od razu miękkie. Pierniczki pachnące przyprawą piernikową i miodem.
Składniki:
450 g mąki pszennej
180 g miodu płynnego
120 g masła
120 g cukru pudru
2 żółtka
1 jajko
2 łyżki przyprawy do pierników
1 łyżka kakao
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szczypta soli
Przygotowanie: Masło, miód i cukier podgrzać w garnku do rozpuszczenia się składników. Zdjąć z ognia i przestudzić. Suche składniki umieścić w misie miksera dodać żółtka, jajko i przestudzoną masę. Zmiksować na jednolite ciasto. Z ciasta uformować wałek lub kulkę włożyć do woreczka i schładzać co najmniej 3-4 godziny można dłużej. Z ciasta odrywać po kawałku i rozwałkować na grubość około 2-3 mm. Wykrawać foremkami dowolne kształty. Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 180 stopniach góra-dół około 6-8 minut, nie dłużej. Zbyt długie pieczenie może spowodować, że pierniczki zrobią się twarde.
Co roku staram się upiec coś z nowości. W tym roku upiekłam markizy kokosowe z dżemem. No i już wiem, że będą zajmować one pierwsze miejscu na liście. Muszę wam powiedzieć, że znikają w oka mgnieniu.
Składniki:
Ciasto:
380 g mąki pszennej
380 g masła
300 g wiórków kokosowych
120 g cukru pudru
50 g kakao
2 małe jajka lub 1 duże
Krem kokosowy:
250 ml mleka
1 łyżka cukru waniliowego
1,5 łyżki mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
3 kopiaste łyżki wiórków kokosowych
100 g masła
60 g cukru pudru
Polewa:
50 g czekolady gorzkiej
50 g czekolady mlecznej
Dodatkowo:
dżem truskawkowy Łowicz
kokos do obtaczania
Przygotowanie: Ciasto: Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Umieścić wszystkie składniki w misie miksera i zmiksować na jednolite i gładkie ciasto. Z ciasta uformować kulkę owinąć folią spożywczą i włożyć na 3-4 godziny do lodówki. Odrywać po kawałku. Rozwałkować na grubość maksymalnie 0,5 cm i wykrawać kółka o średnicy maksymalnie 4 cm. Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 180 stopniach około 12 minut. Po upieczeniu ostudzić. W kąpieli wodnej rozpuścić czekolady. Połowę ciasteczek z wierzchu posmarować czekoladą. Ja smarowałam pędzelkiem.
Krem kokosowy: Z mleka odlać pół szklanki i rozmieszać mąki. Resztę mleka zagotować z wiórkami kokosowymi i cukrem waniliowym. Wlać mleko z mąkami i mieszając ponownie zagotować. Zdjąć z ognia, gorący budyń z wierzchu przykryć folią spożywczą. Ostudzić. Masło utrzeć z cukrem pudrem dodawać porcjami zimny budyń kokosowy i ucierać. Krem przełożyć do worka cukierniczego z okrągłą końcówką. Na ciasteczkach bez czekolady zrobić okrąg z kremu a środek uzupełnić dżemem truskawkowym. Przykryć ciasteczkiem z czekoladą lekko dociskając. Boki obtoczyć w wiórkach kokosowych. Markizy przechowywać w zimnym miejscu.
Święta Bożego Narodzenia to czas kiedy królują wypieki z makiem, orzechami i innymi bakaliami. Obowiązkowym wypiekiem jest makowiec ale taki w którym masę makową przygotowuję sama i na wierzchu daję maślaną kruszonkę.
Składniki:
Ciasto półkruche:
280 g mąki pszennej
2 żółtka
1 jajko
80 g masła
3 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka cukru waniliowego
1,5 łyżki gęstej śmietany
30 g świeżych drożdży
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Masa makowa:
400 g zmielonego maku*
0,5-0,6 l mleka*
150-200 g cukru
2 łyżki cukru waniliowego
6 łyżek miodu
60 g masła
200 g rodzynek
80 g orzechów włoskich
80 g migdałów w płatkach
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
olejek migdałowy kilka kropli
3 białka
Kruszonka:
300 g mąki pszennej
150 g zimnego masła
150 g cukru
Przygotowanie: Zaczynamy od przygotowania masy makowej i kruszonki. Masa makowa: Zmielony mak
zalać wrzącym mlekiem i wymieszać. Wlać lekko zrumienione masło, dodać
miód, cukry, posiekane orzechy, migdały, rodzynki, skórkę pomarańczową, olejek wymieszać i pozostawić
do ostudzenia. Przed wyłożeniem masy makowej na ciasto dodać ubite na
sztywno białka i delikatnie wymieszać. * Ja masę makową przygotowuję z suchego mielonego maku. Mak mielę na sucho w maszynce do maku albo w piekarni lub cukierni. Ilość mleka zależna jak mak będzie "pił" Mak powinien być dosyć mokry. Kruszonka: Mąkę, cukier i zimne masło zagnieść na kruszonkę. Uformować kulkę owinąć folią i włożyć na około godzinę do lodówki. Ciasto półkruche: Składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Drożdże rozetrzeć ze śmietaną. Wszystkie składniki umieścić w misie miksera wlać śmietanę z drożdżami i zmiksować na jednolite ciasto. Wyłożyć dno blaszki o wymiarach 34*24 cm papierem do pieczenia i równomiernie wyłożyć ciastem. Na cieście rozsmarować masę makową. Na masę makową zetrzeć na dużych oczkach lub rozkruszyć w dłoniach kruszonkę. Włożyć do nagrzanego piekarnika na 180 stopni i piec około 45-50 minut. Ostudzić przed podaniem oprószyć cukrem pudrem.
Wiem, że są miłośnicy masła orzechowego i mogą je wyjadać bezpośrednio ze słoiczka. Niestety my do takich osób nie należymy. Od jakiegoś czasu stało w spiżarni masło orzechowe i nie było pomysłu jak je wykorzystać. Z pomocą przyszła Dorota bo opublikowała przepis na pralinki, które wyglądały rewelacyjnie. Długo się nie zastanawiałam by je zrobić. Przepis lekko zmodyfikowałam ale powiem tylko tyle "palce lizać". Porcelana Bogucice z kolekcji Venezia.
Składniki:
300 g masła orzechowego z kawałkami orzeszków
60 g masła
100 g białej czekolady
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 szkl cukru pudru
300 g mlecznej czekolady
50 g limonkowej czekolady
pistacje siekane
Przygotowanie: Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Białą
czekoladę roztopić w kąpieli wodnej. Wszystkie składniki w naczyniu zmiksować do połączenia się składników i uzyskania jednolitej masy. Naczynie przykryć folią spożywczą i włożyć na co najmniej 12 godzin do lodówki. Po tym czasie wyjąć i uformować kulki wielkości orzecha włoskiego. Ponownie włożyć na 2-3 godziny do lodówki. Mleczną czekoladę roztopić w kąpieli wodnej. Obtoczyć kulki z wszystkich stron i układać na foli aluminiowej. Odłożyć w chłodne miejsce by czekolada stężała. Roztopić limonkową czekoladę w kąpieli wodnej polać cienkimi paskami po pralinkach i posypać pistacjami. Ponownie odkładamy i przechowujemy w chłodnym miejscu.
Od jakiegoś czasu nastała moda by robić sałatki w pojemnikach lub słoikach i zabierać ze sobą na wyjazdy lub do pracy. Uważam, że jest to świetny pomysł chociażby dlatego, że nie trzeba po drodze kupować niezdrowego, wysokokalorycznego a także niewiadomego pochodzenia jedzenie. W szczególności dotyczy to sałatek, które jak wiadomo mają krótki czas na spożycie. Jeśli praktykujecie taki sposób robienia sałatek polecam szklane pojemniki próżniowe Raptor. Szkło nie asymiluje zapachów, nie odkształca się i jest łatwe w utrzymaniu czystości. Dodatkową zaletą tych pojemników jest to, że można je zamrażać i używać w kuchenka mikrofalowych. W pojemnikach próżniowych Raptor po zredukowaniu pompką powietrza znacznie przedłuża się świeżość produktów i co za tym idzie wydłuża się czas przechowywanych produktów. Co do przechowywania produktów to w każdym domu nieodzownym produktem jest pieczywo. Ja pieczywo od dłuższego już czasu przechowuję w chlebaku firmy Brabantia. Jego solidne wykonanie zachwyciło mnie od samego początku użytkowania. Bez problemu mieszczą się dwa bochenki. Zamyka się bardzo cicho jest szczelny, odporny na korozję i podczas zamykania nie zmniejsza się jego pojemność. Klasyczny, a zarazem nowoczesny design sprawia, że chlebak wpasuje się do każdego wystroju kuchni.
Składniki:
200 g makaronu kokardki
1 świeży brokuł
200 g szynki wieprzowej
1 papryka żółta
pomidorki koktajlowe
natka pietruszki
4 łyżki majonezu
2 łyżki gęstej śmietany 18%
sól, pieprz
Przygotowanie: Makaron ugotować w osolonej wodzie al dente. Po ugotowaniu przelać na sitku zimną wodą. Brokuł podzielić na małe różyczki i w osolonej wodzie gotować około 5 minut ta by różyczki również był al dente. Po ugotowaniu przelać na sitku zimną wodą. Szynkę i paprykę pokroić w paski. Pomidorki pokroić na ćwiartki. Majonez wymieszać z śmietaną. W szklanych pojemnikach Raptor układać kolejno warstwami. Makaron, różyczki brokuła, majonez, szynka, papryka, pomidorki i natka pietruszki. Każdą warstwę lekko oprószyłam solą i pieprzem. Ja w jednym pojemniku połowę składników ułożyłam warstwami a drugą połowę składników wymieszałam doprawiłam do smaku i przełożyłam do pojemnika. Sałatki możemy robić w zależności od tego jak lubimy. Można warstwami lub wymieszać przełożyć do pojemników i za pomocą pompki zredukować powietrze. Przechowywać w lodówce lub zimnym pomieszczeniu.
Uwielbiam jak w kuchni roznosi się zapach przyprawy korzennej. Od początku grudnia goszczą już u mnie takie pachnące wypieki. Przyznam, że o tej krajance zapomniałam na kilka lat ale wróciłam i na pewno będzie znowu u mnie częściej gościć. Kubki do kupienia w sklepie Tarka i Miarka.
Przygotowanie: Ciasto: Połowę cukru wsypać do garnka z grubym dnem i nie mieszając podgrzewać do zbrązowienia aż zrobi się tzw karmel. Ponieważ karmel jest gorący ostrożnie wlać wodę, mleko, miód, wsypać resztę cukru i zagotować. Zdjąć i do gorącego płynu dodać masło, wsypać przyprawę i mieszać do rozpuszczenia się masła. Mąki przesiać z sodą i solą. Wsypać do ciepłej masy i miksować do momentu aż składniki się połączą i będzie jednolite ciasto. Ciasto będzie trochę klejące ale nie dosypujemy mąki. Przykrywamy misę ściereczką i odkładamy na co najmniej 3 godziny do lodówki. Ciasto dzielimy na 4 części. Na stolnicy podsypanej mąką formujemy wałek i kroimy jak na kopytka. Układamy kawałki ciasta na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w 180 stopniach około 18-20 minut. Po upieczeniu przełożyć na metalową kratkę i ostudzić. Lukier: Do wody dodać cukier puder, olejek migdałowy i utrzeć na gładki lukier. Jeśli lukier będzie zbyt rzadki dodać cukru pudru a do gęstego dolać trochę wody. Zimną krajankę polać lukrem. *Ciasto może stać w lodówce kilka godzin a nawet całą noc nic się z nim nie dzieje.
Dalej się rozgrzewamy bo dni coraz chłodniejsze. Do tego u nas już opady śniegu. Kto to widział w listopadzie śnieg jak dla mnie to zdecydowanie za szybko. Mam dla was propozycję na danie jednogarnkowe lekko pikantne, sycące i rozgrzewające. Taki ciekawy kolor to przez dodanie czarnej marchewki.
Przygotowanie: Cebule i czosnek pokroić w kostkę. Marchewki pokroić w plasterki. Kiełbasę pokroić w półplasterki. Kukurydzę odsączyć z zalewy. Fasolkę szparagową ugotować w osolonej wodzie al dente i odcedzić. Na patelni rozgrzać masło dodać cebule i lekko zrumienić. Dodać czosnek, marchewki i całość podsmażać około 4-5 minut od czasu do czasu mieszając. Dodać kiełbasę i dalej podsmażać kolejne 5-8 minut. Zalać bulionem dodać suszone pomidory, ketchup i resztę przypraw. Gotować na średnim ogniu do miękkości marchewki. Gdy marchewka będzie miękka dodać fasolkę szparagową, Zasmażka: Na patelni roztopić masło wsypać mąkę energicznie mieszać by nie powstały grudki i smażyć 2-3 minuty.